Tłumacz-Translate

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Część XVIII

Witam Was :) 
Miałam mieć wolne. I to bardzo długie, ale jednak pomyślałam że lepiej jak coś napiszę.
Z góry, chcę przeprosić Moją Ukochaną Przyjaciółkę, Olę, która mnie wspiera i o dziwo nie zwariowała ze mną.
Dzięki Ci Kochana za wszystko <3 

Dobra, czas leci... miłej lekturki ;)

P.S Puście sobie jakąś miłą piosenkę Michaela, czy kogo tam słuchacie. :) 



Minęło kilka godzin. Obudziłam się na kolanach Michaela. Byłam przykryta kocem do pasa, a Mike głaskał mnie lekko po plecach. Chyba czytał książkę, bo słyszałam jak coś przekartkowuje. Musiała być śmieszna, bo zaczął cicho się śmiać. Odwróciłam się nieco i dotknęłam jego dłoni, która teraz leżała na moim brzuchu. Spojrzał na mnie zza książki i uśmiechnął się szeroko.

-Obudziłem Cię? -zapytał, zamykając książkę i kładząc ją na stolik.
-Skądże. Nie obudziłeś mnie.
-Miło Ci się spało? Wygodnie było?
-Tak, bardzo. Jesteś miękki jak poduszeczka -zaśmiałam się i spoglądając na niego, zrobiło mi się głupio że tak się wcześniej zachowałam- Przepraszam Cię Michael za wszystko, nie powinnam...- nie dokończyłam, ponieważ przyłożył mi palec do ust i pokiwał lekko głową.
-Nie przepraszaj mnie. Nie masz za co przepraszać. Nie martw się ciążą. Pomogę Ci we wszystkim, tylko musisz mi powiedzieć w czym, dobrze?
Uśmiechnęłam się lekko do niego i wzięłam jego dłoń, zaczęłam się nią bawić. Sama nie wiedziałam czemu to robię, ale przyznam że nawet to mnie cieszyło, ponieważ usłyszałam cichy śmiech. Po jakimś czasie przyłożyłam jego dłoń do swojego brzucha.
-Michael... mam pytanie. Gdybyś został ojcem, to jakie byś wybrał imię dla swojego dziecka?
Poczułam jak lekko głaszcze mój brzuch, po czym odpowiadając na pytanie, uśmiechnął się szeroko.
-Hmm... gdyby był to chłopczyk, nazwałbym go Ryan, a gdyby dziewczynka... Diana.
-Przyznam, że masz gust do imion. Bo wiesz... niedawno miałam straszny sen. Śniło mi się że w czasie porodu, zmarłam... i chcę abyś wiedział że... -mówiąc to, trzymałam jego dłoń, a łzy leciały mi z oczu- Abyś wiedział że gdyby coś się złego stało, opiekę nad moim dzieckiem daję Tobie. Nie chcę by trafiło do domu dziecka, bo wiesz sam że Alex długo nie wyjdzie z więzienia...
Widziałam na jego twarzy smutek a zarazem zaskoczenie. Nachylił się lekko i pocałował mnie w policzek, mówiąc do mnie cicho, ale słodko.
-Diana, nic się takiego nie stanie. Nie umrzesz... Obiecuję że pomogę Ci. Nie chcę abyś została sama z tym wszystkim. Pomożemy sobie nawzajem. Ty i ja... Obiecuję -po jego policzku spłynęła malutka łza.
Spoglądając mu w oczy, czułam się dziwnie. Z naszych oczu płynęły malutkie łzy... byłam bezsilna i smutna że i On się smuci. Objęłam lekko go za szyję i pocałowałam go w usta, czując jego łzy na moich policzkach. Nie bronił się, a lekko mnie podniósł. Czułam się w jego objęciach szczęśliwa. Nasz pocałunek trwał dość długo. Był jednak delikatny, słodki i niewinny. Kiedy oderwałam się lekko od jego ciepłych, nieco mokrych od łez ust, nie czułam jako takiego smutku. Przytuliłam go mocno, czując w środku ciepło. Oboje poczuliśmy szczęście, radość rozpierającą od środka.
-Wiesz co Diana? Bałem się, że nigdy nie poznam wspaniałej dziewczyny swojego życia. Jednak się chyba na daremno bałem, bo właśnie ta dziewczyna, którą kocham, siedzi obok i tuli mnie.
Spojrzawszy na niego, na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Mój Kapitanie... uszczęśliwiłeś właśnie dziewczynę. -pocałowałam go ostrożnie w nosek i spojrzałam mu w jego piękne, czekoladowe oczy.
Spojrzał na mnie i na zegarek, który wskazywał 01:30 w nocy.
-A właśnie, a propo Kapitana... obejrzymy sobie jakiś film czy idziemy spać?
-Myślę że lepiej będzie jak pójdziemy już spać. Jutro pewnie masz jakieś próby...
-Może i masz rację. Rano muszę jechać i znów wcielić się w "Kapitana Eo"
Pogłaskałam go lekko po policzku i wstałam powoli. Spojrzałam na niego.
-To skoro idziemy spać, to ja pójdę do pokoju gościnnego, dobrze?
Już miałam się kierować w stronę pokoju, jak Mike chwycił mnie za dłoń.
-Nie... proszę. Jeżeli chcesz, możesz spać dziś ze mną. Będzie nam raźniej.
Uśmiechnęłam się lekko i poszłam razem z Michaelem do jego pokoju. Weszliśmy i jak zwykle Mike odkrył moje miejsce i czekał aż wejdę by móc mnie przykryć. Prawdziwy z niego dżentelmen, nie ma co...
Kiedy byłam już przykryta i leżałam wygodnie w jego wielkim, miękkim łóżku, Michael wszedł i lekko mnie objął. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchując się w rytm jego bicia serca, zasnęłam... Tym razem zakochana i szczęśliwa, przytulona do swojego chłopaka... Wreszcie znalazłam tego, kogo szukałam... Oby jednak ten piękny sen się nigdy nie kończył. O ile był to sen, a może rzeczywistość?



5 komentarzy:

  1. O Boże jakie słodkie <3 Szczególnie, jak Mike głaskał ją po brzuszku XDDD so sweeeeeet <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech Cię i Twój Mike głaszcze po brzuszku xD Dzięki za komentarz ;) :D

      Usuń
  2. Chcę więcej *Mówi szeptem* CHCĘ WIĘCEJ! Jak dobrze, że trafiłam na Twojego bloga, a i dziękuje za bardzo miły komentarz, nie wiedziałam że lubisz Indie coś na łączy. :D Będę zaglądać tutaj częściej. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps: Zapraszam na nową część u mnie. :D
      Mam nadzieje, że Ci się spodoba. ^-^

      Usuń
  3. Boże uwielbiam to <3 wybacz, że wcześniej nie komentowałam, ale nie miałam czasu. Nigdy nie zamykaj bloga, dobrze? Nie rób nam tego. Masz wielki talent.

    OdpowiedzUsuń