Tłumacz-Translate

piątek, 15 sierpnia 2014

Część XVII

Minęło parę tygodni. Wróciliśmy już dawno do Los Angeles. Michael i ja rzadko się już spotykaliśmy, ponieważ On grał swoją rolę do filmu, a ja powróciłam do swojej pracy, swojego życia.
Co do pocałunku to już nie doszło. Nie wracaliśmy do tego. Może i dobrze, kto wie...
Pewnego dnia  obudziłam się z bólem brzucha, miałam mdłości... cóż... miałam tak od paru dni. Myślałam że to problem z żołądkiem, ale potem zdawało mi się, że to co innego . Na szczęście w sobotę miałam wolne. Wyszłam rankiem do mojej 'przyjaciółki' która pracowała jako ginekolog. Rzadko kiedy się widziałyśmy, ponieważ zawsze pracowała w innych porach niż ja.
Zrobiła mi parę badań, aż w końcu moje podejrzenia się sprawdziły, co bardzo mnie zasmuciło.
-Jesteś w ciąży, gratuluję. To już 8 tydzień. Kto jest ojcem?
Spojrzałam na Klarę smutna. Miałam ochotę się popłakać. Już w ciąży? Ja mam dopiero 23 lat. Nie jestem gotowa na dzieci! Szok dla mnie był wielki, bałam się że sobie nie poradzę.
-Zostałam zgwałcona przez Alexa, więc to On jest ojcem.
Kiedy wymawiałam imię "Alex" zawsze przechodziły mi przez ciało dreszcze obrzydzenia i strachu.
 Klara spojrzała na mnie ze smutkiem.
-Przykro mi... mam nadzieję że sobie poradzisz. Podobno Michael jest Twoim przyjacielem, więc może On Ci pomoże?
-Nie powiem mu tego. Dam radę, nie chcę aby miał przeze mnie jakieś kłopoty, tym bardziej ze strony brukowców. Dzięki Klara, przeczuwałam że coś może być.-uśmiechnęłam się lekko do niej, mimo iż wewnątrz czułam sie dziwnie. Nie chciałam mieć dzieci z kimś, kto mnie zgwałcił, a z kimś kogo kocham. Wzięłam wyniki badań i wróciłam do domu. Siedziałam na kanapie jak jakiś manekin i myślałam. Miałam ochotę zadzwonić do Michaela, ale z drugiej strony nie chciałam mu przeszkadzać. On przecież miał swoje sprawy. Bardzo sie cieszył że będzie występował w filmie dla dzieci. Przez ostatnie dni w Paryżu mówił tylko o tym.
W końcu wpadłam na pomysł, że go odwiedzę, zobaczę jak to wygląda. Mike mnie zapewniał, że gdyby coś sie złego stało, mam go odwiedzić w każdej chwili. Potrzebowałam go bardzo mocno, ale bałam się że ktoś powie że go wykorzystuję. Po długiej chwili namysłu, ubrałam czarną kurtkę i wyszłam z domu.  Kierowałam się w stronę studia filmowego, w którym kręcili film. Po 45 minutach byłam już przy bramie. Stał tam ochroniarz Olivier, ten sam co przerwał mi i Michaelowi dość miłą atmosferę. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko.
-Cześć Olivier. Jak się masz?
-Cześć Diana, o jak dobrze że jesteś, bo Michael ciągle kazał mi tu stać i czekać   na Ciebie aż przyjdziesz.
Zaśmiałam się. Poklepałam go lekko po ramieniu.
-Spocznij żołnierzu, już masz wolne.
Oboje zaśmialiśmy się i weszliśmy do studia. Na nieszczęście (dla mnie, ponieważ mogłam się szybciej spotkać z Michaelem -,-) kręcili akurat jakąś scenę. Olivier zaprowadził mnie do sali, w której kręcili.
Zauważyłam Michaela, który próbuje się obronić przed dwoma pomocnikami czarownicy, którzy wywijali gumowymi batami. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się i chciał złapać baty, ale niestety jeden z nich uderzył go w głowę. Wszyscy zebrani tam (w tym ja) wydali dźwięk w stylu "auć". Reżyser podbiegł do niego i zapytał się czy jest wszystko w porządku. Po jakimś czasie Mike siedział na krześle i przykładał sobie lód do głowy. Podeszłam do niego.
-Witaj Kapitanie Biedaku. Jak się masz?
-Cześć, dobrze. Boże jak ja się cieszę że jesteś. - mówiąc to wstał i mocno mnie przytulił.
-Ja też się cieszę. -spojrzałam na niego i po chwili zapytałam- Jesteś dzisiaj wolny wieczorem?
Spojrzał na mnie zaskoczony a po chwili powiedział z uśmiechem.
-Tak, myślę że tak, a co?
-Może gdzieś się wieczorem spotkamy? Dawno się nie widzieliśmy.
Przytulił mnie do siebie i cmoknął w policzek.
-Jasne. Może po kręceniu, pojedziesz ze mną do domu?...
-Okey, nie ma sprawy.
Spojrzeliśmy sobie w oczy, a po chwili usłyszeliśmy dźwięk, informujący że przerwa się skończyła.
-Leć już i uratuj królewnę, kapitanie. -mówiąc to, poprawiłam lekko mu włosy, a On zaczął się śmiać.
-Dobrze, dobrze... a potem idziemy do domu.
Michael wrócił do gry, a ja wpatrywałam się w niego i czasem wszyscy wybuchaliśmy śmiechem, jeśli coś się nie udawało bo np. kask komuś spadł, albo ktoś się poślizgnął a zaraz za nim reszta ludzi. Nagrywania trwały dość długo. Skończyły się dopiero o 18:30. Po skończeniu i pożegnaniu się ze wszystkimi, Michael i ja wyszliśmy ze studia w eskorcie ochroniarzy. Wsiedliśmy do auta i na polecenie Michaela, pojechaliśmy do jego domu. Weszliśmy i zaczęłam się rozglądać czy coś się zmieniło, od ostatniego czasu jak tu byłam. Niestety nie. (śmiech)
-Usiądź sobie. Nie bój się, kanapa nie gryzie.
Zaśmiałam się i usiadłam wygodnie, a Michael przyniósł nam coś do picia i do jedzenia. Usiadł mi na przeciw i uśmiechnął się szeroko.
-Opowiadaj co u Ciebie, jak się miewasz?
-Nawet dobrze. -uśmiechnęłam się lekko do niego, ukrywając że tak naprawdę oszukuję.
Właśnie, kogo ja oszukuję? Jego czy siebie? Było okropnie! Miałam ochotę się zabić po tym co usłyszałam od ginekologiczki... masakra! Ale obiecałam że nie zrobię tego. Nie po tym co zaczęło się powoli układać...
Michael spojrzał na mnie, i przykucnął obok. Poprawił mi opadające włosy i powiedział, miękkim, słodkim głosem.
-Coś mi tutaj nie mówisz prawdy... co się stało? Powiedź mi...
Spojrzałam w jego oczy i miałam ochotę się rozpłakać. Spuściłam głowę i zakryłam twarz dłońmi.
-Dzisiaj dowiedziałam się że... jestem w ciąży.- mówiąc to, łzy same cisnęły mi się do oczu.
Zapadła cisza... Michael nic nie mówił, a ja zaczęłam po cichu szlochać. Po chwili usiadł obok mnie i przytulił mnie.
-Powinnaś się cieszyć, Diano... dasz radę. Wierzę w Ciebie.
Spojrzałam na niego i wtuliłam się w niego jak w misia. Było mi smutno i nie chciałam aby była to prawda. Bałam się jak będą wyglądać reszta miesięcy, nie mówiąc o pierwszych tygodniach mojego dziecka.
-No już... cichutko... nie płacz. -próbował mnie uspokoić a ja nadal płakałam jak dziecko, mocząc mu koszulkę łzami.
Po jakimś czasie powoli się uspokoiłam, jednak nadal trzymał mnie i tulił do siebie. Słuchałam jego bicie serca i nawet nie wiem kiedy, usnęłam... słysząc najpiękniejszą melodię na świecie... bicie serca mojego najlepszego przyjaciela, Michaela Jacksona...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam Was, ale możliwe że zrobię sobie dłuuugie wolne. Nie wiem czy w ogóle udał mi się ten post. Przepraszam Was. Kocham Was i pozdrawiam <3
            Susie...

2 komentarze:

  1. Kurczę ale się wkręciłam w to opowiadanie. Wrzucaj szybko bo nie mogę się doczekać. Mam nadzieje, że Diana i Michael szybko będą ze sobą, bo aż mnie skręca. :D
    A, nie wiem czy lubisz czytać czyjeś opowiadania ale zapraszam do siebie. :D
    http://truelovewillsurviveanyseparation.blogspot.com/
    Będę tutaj często wchodziła, by zobaczyć czy coś dodałaś. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Mi :)
      Tak, kocham czytać czyjeś opowiadania... z chęcią będę czytała i Twoje :D

      Usuń