Tłumacz-Translate

niedziela, 27 lipca 2014

Część XVI

Hejka!!!! Tu ja!

Cieszycie się że wróciłam?
Ja też nie... xD.
Dobra, dobra.
Jak widzicie, zmieniłam nazwę :D - My Life Is A Movie :3
 No i zauważyłam coś smutnego... Bardzo smutnego... :'(

MAŁA AKTYWNOŚĆ NA BLOGU!

Kochani, czy znudził Wam się mój blog? Fakt jest że może źle piszę, z błędami. Jeżeli jednak macie mnie dość to ja usunę tego  bloga. W końcu ja to piszę dla Was, no nie? :D

Pytanie, które zapewne kołuje każdego:

-Czy coś się zmieni u Michaela i Diany?

Odp: Zapraszam do czytania :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Mike, ale za co ten misio?
-Za nic, bardzo Cię lubię. Pomyślałem że może się ucieszysz.
Zauważyłam na twarzy Mika lekki smutek, przytuliłam go mocno.
-Ależ nie musiałeś. Wystarczy że jesteś przy mnie. Pomagasz mi i w ogóle.
-Wiem, ale myślałem...
Pocałowałam go w policzek by się nie zamartwiał.
-Dobrze, już dobrze. Co do misia, jest słodki. Dziękuję-uśmiechnęłam się szczerze, ponieważ rzadko dostawałam misie, szczególnie od przyjaciół.
Z uśmiechem na twarzy, ja i Mike wyszliśmy z Disneylandu. Na szczęście fani nas nie zauważyli.
-Było mi tu bardzo miło, dziękuję za wszystko.
-Cieszę się że Ci miło. Wiesz... kiedy przyjedziemy, będę występował w filmie.
-Naprawdę? Jak będzie się nazywał?
-Captain Eo, będę kapitanem, który ma za zadanie uratować i odczarować księżniczkę z innej planety.
-No pięknie, gratuluję kapitanie!
Zaczęłam się cicho śmiać, widząc Mika w roli kapitana.
-Śmiej się, śmiej. Zobaczymy kto będzie się śmiał ostatni, a teraz zapraszam Cię na mały rejs łódką po jeziorze.
Spojrzałam zaskoczona na niego, myśląc że znowu coś knuje.
-No, dobrze.  A daleko do tego jeziora?
-Nie, to tylko parę mil stąd. W końcu mamy auto, więc...
Spojrzałam na niego lekko smutna. Była dość ładna pogoda, a moglibyśmy równie dobrze się przejść. Trochę ruchu w końcu nie zaszkodzi, no nie?
-Mike, a może się przejdziemy ? Jest ładna pogoda i trochę szkoda, aby tak ją zmarnować.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko po czym odparł.
-Cóż, to nawet dobry pomysł. Okey, to odwołam kierowcę i zawiadomię ochroniarzy że chcemy się przejść. Poczekaj chwilkę.
Zauważyłam jak Mike wyciąga telefon z kieszeni spodni i zaczyna do kogoś dzwonić. Po 15 minutach oboje szliśmy już wolni od miejskiego zgiełku, fanów i paparazzi. Byliśmy szczęśliwi.
W końcu zauważyłam pustą, czerwoną łódkę. Była przymocowana do przystani. Mike chwycił moją dłoń i oboje szybko pobiegliśmy do niej.  Wszedł pierwszy, po czym wyciągnął dłoń abym i ja mogła to uczynić. Usiadłam bezpiecznie naprzeciw Mika.
-I jak? Zaskoczona?
-Nawet trochę. Ale za co to?
-Za nic, nie mogę się cieszyć z Tobą?-zapytał, śmiejąc się głośno i zdejmując linę cumowniczą.
Nie odpowiedziałam, jednakże zaczęłam się śmiać, widząc jak zaczął się zabierać za wiosła. Po jakimś czasie zaczęliśmy spokojnie płynąć i oglądać jak zachodzi słońce. Było pięknie. Dotknęłam delikatnie dłonią zimną wodę i odrazu przyszedł mi szatański pomysł. Chyba się już domyślacie...
-Michael, nie jest Ci gorąco?-zapytałam, dalej trzymając dłoń w wodzie.
Spojrzał na mnie z dziwną miną pt: Czy Ty coś brałaś, że pytasz się czy jest mi gorąco?.
-Nie, nie jest mi gorąco, a czemu pytasz?
-Szkoda, bo wiesz... mnie troszkę jest.
Zaśmiałam się i zaczęłam go chlapać wodą. On puścił wiosła i zaczął się zakrywać, krzycząc i próbując się jakoś oddalić.
-Przestań Diana... proszę... ja nie chcę być mokr...
Usłyszałam wielk plusk! Wpadł do wody. Spojrzałam na niego i zaczęłam się jak głupia śmiać, widząc jego naburmuszoną minę.
-Z czego się tak chichrasz?
- Z Ciebie, ciamajdo.
-Ciamajda, powiadasz? No to zobaczymy, Smerfetko.
Mike chwycił moją dłoń i pociągnął mnie do wody. O mały włos a i łódka by się przewróciła.
Spojrzałam na niego zła, chciałam się jakoś zemścić, ale nie umiałam. On zaczął się tak słodko uśmiechać, że myślałam że zemdleję...
-Cicho Diana... to tylko facet, on Cię nie przyciąga!-myślałam i próbowałam nie patrzeć na jego piękne oczy i uśmieszek. Po chwili poczułam jak mnie obejmuje, spojrzał mi w oczy.
-Złość Cię już ominęła, co?-powiedział tak słodkim, męskim głosem, jak nigdy dotąd.
-Tak... i się nie cieszę. Mam ochotę Cię udusić, wiesz?
-Za co? Odpłaciłem się za chlapanie. A tak poza tym, skoro jesteśmy już w wodzie to może popływamy?
Spojrzałam na niego. Chce teraz pływać, po tym jak mnie wciągnął do wody? De facto to ja zaczęłam, no, ale żeby On oddawał? Mogłam się domyślić.
-W porządku- uśmiechnęłam się i zaczęłam pływać w około, a on za mną. Chlapaliśmy się od czasu do czasu. Po jakimś czasie weszliśmy do łódki i odpłynęliśmy do przystani, a potem biegiem do hotelu. W końcu byliśmy już przy pokojach. Jak zwykle nie mogłam wejść tak normalnie do pokoju. Mike stał przy mnie i uśmiechał się, czekając na miłe słówko.
-Dzięki Mike za wszystko, to był cudowny wieczór, jak zawsze zresztą.
-Wiem, ja także Ci dziękuję.-spojrzał na mnie i lekko się przybliżył, po czym dodał- Wiesz, jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Wspieramy się nawzajem. Dziękuję że jesteś, ale...-przerwał i poczułam jak delikatnie mnie obejmuje.
Oho, coś się dzieje. Jest jakieś 'ale' na dodatek, jego serce mocno przyśpieszyło. W końcu nie tylko jego... moje także! Przeczuwałam co może się stać, moje nogi zrobiły się tak jakby z galarety. Gdyby Michael mnie nie trzymał, opadłabym chyba. Nasz wzrok się spotkał, oddech nieco przyśpieszył, bicie serca także. Nasze usta były już blisko, coraz bliżej aż...
-Hej Mike, dzwonił do mnie Jimmy, chciał coś z Tobą pogadać.
Odskoczyliśmy nieco od siebie, zarumienieni aż po uszy. W duszy byłam wściekła na Oliviera, nowego ochroniarza Michaela, który dopiero co się uczył. Było tak blisko, pocałowałabym się z chłopakiem w którym się na zabój zakochałam! Widziałam jak ręce Michaela zaczęły drżeć, mimo powagi i rumieńców na jego twarzy.
-Zaraz do niego pójdę, dasz mi chwilę? Chcę coś pogadać z Dianą.
Olivier nie odpuścił, po chwili spojrzał na mnie i znów na Michaela.
-To podobno pilne, nie zgadza mu się auto czy coś. A tak poza tym dziś wtorek, 21:00... zawsze we wtorki są nasze zebrania.
Spojrzałam na Michaela, który był już nieco zdenerwowany. Pocałowałam go lekko w policzek.
-Dziękuję Mike za wszystko, miłego zebrania i Dobranoc.
Uśmiechnęłam się do niego i otworzyłam drzwi. Po chwili zamknęłam je i chciało mi się płakać. Czemu? Bo uległam pokusowi, bałam się zawsze związku. Pamiętałam traumę jeszcze z gimnazjum, jak zostałam wystawiona na próbę. Od tego czasu, nie mam zaufania do mężczyzn, poza jednym.
Migiem poszłam się umyć, przebrać i położyć do łóżka. Płakałam do poduszki tak długo, aż zasnęłam...



1 komentarz: