Tłumacz-Translate

niedziela, 1 czerwca 2014

Część XII

Leżałam tak na łóżku długi czas, aż usłyszałam jak ktoś puka.
-Kto tam?
-To ja... Michael. Mogę wejść?
-Tak.
Wstałam i ujrzałam Michaela, który wszedł niepewnie.
-Jak się czujesz, Diano?
-Jakoś, szkoda gadać.
Michael uśmiechnął się lekko i usiadł przy mnie na łóżku. Lekko mnie objął.
-Będzie Dobrze Diano. Uwierz mi. Może chciałabyś gdzieś jechać?
-Nie Michael, nic nie będzie dobrze. Mam nadzieję że go złapią, tylko co będzie później?
-Złapią go, na pewno. Co będzie później? Na pewno będziesz szczęśliwa. Znajdziesz tego jedynego, będziesz miała dzieci. Będziesz Królową.
Spojrzałam na Michaela. Zaśmiałam się.
-Tsa... marzenia ściętej głowy.
-Dlaczego? Przecież to realne i do spełnienia.
-A myślisz że kto by chciał taką głupią dziewczynę jak ja?
Michael zamyślił się. Wiedziałam że teraz to on sam nie wie.
-A widzisz! Nikt by mnie nie chciał. Wolałabym się zabić.
Westchnęłam ciężko i spojrzałam w biały sufit. Po chwili poczułam dotyk Michaela na moich plecach.
-Diano, nie smuć się. Proszę.
-Michael, dziękuję że jesteś.
Przytuliłam się mocno do Michaela, a Michael odwzajemnił to. Po chwili zadzwoniła do mnie komórka. Odebrałam ją.
-Halo?
-Witam, chciałbym poinformować Panią że złapaliśmy tego sprawcę.
-To dobrze.
-Tak, ale musimy poprosić Panią jeszcze raz gdyż ten Pan się wyrzeka wszystkiego.
-Co? Jak to?
-Tak to. Niech Pani przyjedzie.
-Dobrze, zaraz przyjadę.
Rozłączyłam się i westchnęłam ciężko. Michael spojrzał na mnie.
-Coś się stało?
-Policja już go złapała, ale Alex się wszystkiego wyrzeka.
-Co? Ten drań pożałuje tego, jak go wypuszczą to dostanie niezłe manto.
-Michael! Proszę, nie rób głupstw. Nie chcę Cię widzieć w więzieniu.
-Nie zobaczysz mnie w więzieniu, nic takiego nie zrobię.
Michael zaśmiał się cicho i wstał z łóżka. Wyciągnął do mnie dłoń
-Chodź, musimy stawić czoło złu!
Uśmiechnęłam się i wstałam chwytając się go delikatnie.
-No, ładnie. A teraz...
-Teraz muszę się przebrać. Nie pójdę przecież w samej piżamie.
-Oczywiście, to ja wyjdę.
Michael wyszedł z pokoju a ja przebrałam się w ciemne spodnie i niebieską koszulkę. Wyszłam z pokoju i ujrzałam Michaela, który opierał się lekko o framugę drzwi.
-To idziemy Michael?
-Tak
Uśmiechnęłam się i wyszłam razem z Michaelem z domu. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na komisariat.
Dyżurny nas odrazu wpuścił.
-Dzień Dobry Państwu. Dobrze że państwo przyszli.
-Tak.
Westchnęłam i ujrzałam siedzącego Alexa z dwoma u boku policjantami.
-Ty Głupia! Ja Cię nie zgwałciłem!
-Nie wcale, kłamiesz! A co się zdarzyło wieczorem na tej uliczce?
Alex zamilczał, Michael jak go zobaczył myślał że mu coś zrobi. Alex spojrzał na Michaela.
-Uuu, twój laluś przyszedł.
-Odczep się od niego!
Spojrzałam na Alexa złowrogo. Po chwili przyszedł komendant i rzekł do nas. W ręku miał karty danych i kasetę wideo.
-Panie Alexie to co zrobił Pan Pani Dianie skutkuje to tym że będzie Pan miał odsiadkę do 12 lat. Dlaczego 12? A no dlatego iż Pan pobił dodatkowo Panią Dianę.
-Co? Ja jej nie pobiłem!
Spojrzałam na Alexa wściekła.
-Niech Pan nie kłamie. Dostałem przed chwilą nagrania monitoringu i wszystko jest jasne. Jest Pan winny za popełnione przez Pana czyny. Chłopcy! Weźcie tego Pana do... celi.
Policjanci wzięli Alexa za ręce i zaprowadzili go.
Ja natomiast stałam obok Michaela i Komendanta. Michael lekko mnie objął i pocałował w policzek.
-No widzisz, został złapany.
Uśmiechnęłam się lekko do komendanta i do Michaela.
-Dziękuję Panu że Go Pan złapał.
-Cóż, taka moja praca. Niech Pani uważa na przyszłość.
Uśmiechnęłam się i wyszłam razem z Michaelem szczęśliwa.
-Co teraz Michael?
Michael zaczął myśleć a po chwili uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie.
-Byłaś kiedyś w pałacu bajek?
-Nie.
-To dobrze, jedziemy tam.
-Dzisiaj?
Spojrzałam na Michaela mocno zaskoczona.
-Pod wieczór. Lecimy do Paryża. Na tydzień. Załatwię wszystko w mgnieniu oka. Zobaczysz.
Wpatrywałam się w Michaela jak bym widziała ducha. Michael wyciągnął swój telefon i zaczął do kogoś dzwonić.
-Halo? Jimmy, zadzwoń do jakiegoś hotelu i zarezerwuj pokój dla dwojga na tydzień. Tylko wiesz, aby one były u góry a i aby apartament był najlepiej najwyższej klasy.
-Jasne Michael, już się robi!
Michael uśmiechnięty się rozłączył i spojrzał na mnie jak mały dzieciak, który coś knuje.
-Co Ty wyrabiasz?
-Świętuję twoje zwycięstwo. Chcę abyś była szczęśliwa.
-A co z moją pracą?
-Jak to co?  Pogadam z Twoim szefem. Chyba się nie obrazi jak mu zabiorę pielęgniarkę, co?
Zaśmiałam się.
-Chyba nie...
Mike otworzył mi drzwi auta i się uśmiechnął.
-Madame...
Zaśmiałam się i wsiadłam do auta.
-Merci...Michel.
Kiedy Michael wsiadł do auta, spojrzałam na niego.
-Od kiedy mówisz po francusku?
-Odkąd... zacząłem jeździć do Francji. Umiem jeszcze hiszpański.
-Aha... to dobrze. Gdyby coś dogadamy się.
-A Ty umiesz jeszcze w innym języku mówić?
-Owszem, znam francuski, hiszpański, włoski i... polski.
-Polski? Wiesz coś o Polsce?
-Trochę wiem.
-Opowiesz mi o niej?
-Teraz tam jest Stan Wojenny.
-Och, to smutne.
-Niestety.
Zamilczałam. Michael włączył silnik i ruszył... po paru minutach byliśmy na miejscu. Wyszłam z auta i otworzyłam drzwi. Weszliśmy oboje do domu. Kiedy Michael przekroczył próg zaczął biegać i szukać walizki. Wyglądał jak dziecko które szuka prezentu.
-Michael, zaczekaj!
Zaczęłam się śmiać i zatrzymałam go.
-Co? Co się dzieje?
-Dostałeś szału. Poczekaj chwilę. Zaraz się spakujemy. Znaczy ja.
Uśmiechnęłam się i poszłam wyciągnąć walizkę. Po chwili zaczęła się zabawa z pakowaniem.
Śmiechu co nie miara...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz