Tłumacz-Translate

wtorek, 20 maja 2014

Część VI

Dopiero pod wieczór skończyłam pracę. Marzyłam o spokoju. Wróciłam szybko do domu. Ani Michael, ani Randy nie dzwonili do mnie. I dobrze... może się już odkochali? Tego nie wiem... Chociaż kto wie...
To co dobre, musi się kiedyś kończyć. Zadzwoniła komórka. Dzwonił Mike.
-Halo?
-Diana, przepraszam że dzwonię. Umiesz się zajmować dziećmi?
-Umiem, a coś się stało?
-Przyjdziesz do mnie? Mój brat dał mi w opiekę swoich synów. Ciągle płaczą. Nie wiem co robić...
-Przyjdę. Pomogę Ci, a gdzie mieszkasz?
-Jestem u brata, Tito mieszka na ulicy Rown 1345.
-Okay, zaraz będę.
Zaśmiałam się i poszłam w kierunku Rown 1345. Myślałam że Michael umie się zająć dziećmi. Może był początkującym... Po 15 minutach byłam już przy bramie. Widziałam Michaela. Szybko biegł w moją stronę. Był śmiesznie ubrany. Słyszałam w oddali płacz dzieci...
-Dobrze że jesteś! Myślałem że umrę.
-Michael, wyluzuj. Chwila, iloma sie dziećmi opiekujesz?
-Trójką małych chłopców... Są strasznie płaczliwi...
Zaśmiałam się cicho i poszłam razem z nim do domu. Ujrzałam... niezły bałagan. Wszędzie były zabawki... kocyczki i inne rzeczy. W łóżeczku widziałam małych chłopców. Byli tacy słodcy.
-Nie wiem czemu płaczą... wszystko zrobiłem... nakarmiłem ich, przewinąłem...
-Dobrze, Mike. Uspokój się. Usiądź, albo trochę posprzątaj. Zaraz opanujemy ich płacz.
Michael mnie posłuchał i zajął się sprzątaniem. Ja natomiast wzięłam jednego na ręce i usiadłam z nim na fotelu. Wpatrywałam sie w niego i uśmiechałam. Usłyszałam jak Michael coś mówi.
-Ma na imię Taj. Jest najstarszym dzieckiem Tita.
Uśmiechnęłam się do Taj'la.
-Nie płakusiaj mały. Nie masz o co...
Zaczęłam mu śpiewać kołysankę... powoli przestawał płakać. Mimo to zaczął powoli zasypiać. Kołysałam lekko Taj'la. Michael był pod wrażeniem.
-Wow, jak Ty to robisz?
Uśmiechnęłam się i wpatrywałam się w śpiącego już Taj'la. Maluszka położyłam do łóżeczka aby spokojnie sobie spał. Reszta chłopców już tak nie płakało jak wcześniej. Spojrzałam na nich.
-Jak mają na imię?
Michael podszedł do mnie i spojrzał na chłopców.
-Ten po lewej to Taryll a po prawej Tito Joe, ale mówimy TJ.
Taryll i TJ wpatrywali się na nas. Wzięłam Tarylla na ręce. Michael wpatrywał się we mnie i cicho westchnął.
-Mike, nie patrz tak na mnie. Weź TJ'a na ręce, tylko... bądź spokojny.
Michael wziął TJ'a na ręce i wpatrywał się w niego. Robił to co ja... śmieszyło mnie to... Taryll był jednak uparty i nie chciał zasnąć. Lekko pociągnął mnie za włosy i zaczął się śmiać.
-Taryll, nie wolno. Nie ciągnij mnie za włosy...
Uśmiechnęłam się i zaczęłam go lekko kołysać. Maluszek wpatrywał się we mnie i lekko ziewnął. Zasnął...
To było niesamowite uczucie. Nie wiedziałam sama że jestem w tym dobra.
-Byłabyś świetną mamą Diana. Naprawdę...
Spojrzałam na Michaela, zaśmiałam się cicho.
-Ja? Może... o ile związałabym się z kimś... na razie z miłością jest licho.
Michael spojrzał na mnie. Po chwili na jego rękach, TJ także zasnął. Michael był szczęśliwy, udało mu się uspokoić bratanka. Położyliśmy ich do łóżeczek.
-Dziękuję Diano że mi pomogłaś. Masz w sobie tą magię.
-Drobiazg. Cieszę się że pomogłam.
Spojrzałam na Michaela i podeszłam do niego.
-Jak oko? Boli?
-Nie, nie tak bardzo jak wcześniej. Przepraszam Cię za to zachowanie. Tak to bywa jak dwóch mężczyzn zakocha się w tej samej kobiecie.
-Wiem, ale chyba można inaczej to załatwić,no nie?
-Tak, przepraszam...
Uśmiechnęłam się lekko do Michaela. Usiadłam obok niego.
-Nie smuć się. Jest wszystko ok. No uśmiechnij się...
-Jest mi strasznie głupio... Nawet się bratankami nie umiem zająć.
-Michael... umiesz... będziesz świetnym tatą. Na razie jesteś początkujący... zobaczysz. Znajdziesz tą jedyną, ożenisz się i...
Przerwałam. Michael zasnął obok mnie. Był zmęczony... moją gadką.... Dobra nie tylko gadką. Zmęczony całym dniem. Jeszcze dziś dostał w oko, później opieka...
Wstałam nie budząc nikogo, ani Michaela ani chłopców. Przykryłam Mika kocem i napisałam kartkę. Było dość późno.

                                      Cieszę się Michael, że mogłam pomóc. Musiałam już iść, ponieważ godzina była późna a także już zasnąłeś. Dziękuję za miłe słowa. Może w przyszłości będę mamą. 
                                                                                                    Diana...
P.S. Pamiętaj, bądź spokojny. Dzieci czują jak ktoś jest zdenerwowany... :)

Wyszłam i poszłam w swoją stronę. Cieszyłam się że mogłam pomóc. Kiedy wróciłam do domu, marzyłam tylko o jednym. Spać...

2 komentarze: