Tłumacz-Translate

poniedziałek, 26 maja 2014

Część IX

Razem z Michaelem, przechadzałam się przez park. Było cudownie. Słoneczko grzało delikatnie, wiatr wiał od czasu do czasu... jeszcze u boku najlepszy (i chyba jedyny) przyjaciel. Słuchałam uważnie co mówi mi Mike... cieszyłam się że mam kumpla :)

-Powiedź Diana, czy ja Cię przypadkiem nie nudzę?
-Szczerze? Nie.
-Wiesz... mam wrażenie że ja zawsze nudzę i...
-Michael, wcale mnie nie nudzisz, ciekawi mnie to co opowiadasz. Czyli że jak myślałeś o Billie Jean to Ci się auto paliło?
-Tak, ale na szczęście ktoś mi o tym powiedział. Nie wiadomo co by było później...
-W sumie. Nie wiadomo, ale i tak  jestem pod wrażeniem twoich zdolności muzycznych. Takie hity...
-Wiesz, od małego taki byłem. W ogóle praktycznie nie miałem dzieciństwa... to smutne.
Spojrzałam zaskoczona na Michaela. On nie miał dzieciństwa? Boże... nie wyobrażam sobie dziecka które nie miało dzieciństwa.
-Na prawdę?
-Tak, ale nie chcę tego wspominać. A może Ty coś opowiesz?
-Ja? Hmm, a co byś chciał wiedzieć?
-Wszystko... no na przykład skąd pochodzisz? Ja Ci już mówiłem że pochodzę Gary...
-No... ja pochodzę z New Jersey. Kiedy miałam 8 lat straciłam swoich rodziców. Zginęli w wypadku. Mieszkałam później z bratem. Miał na imię David. Bardzo go Kochałam. Teraz sama nie wiem gdzie jest. Nie interesuje się mną. Nie wspominam o nim. Czuję się jakby w ogóle nie żył. No a później to już sam wiesz.
-Och, nie wiedziałem. Przepraszam.
Uśmiechnęłam się lekko do Michaela.
-Nic się nie stało, nie przepraszaj mnie.
Spojrzałam przed siebie i wpatrywałam się w zachodzące już słońce.
-Wow, ale szybko dzień się skończył, no nie Diana?
Nie słyszałam co mówi do mnie Michael. Znów mi się wydawało że widzę mojego brata. Czasami tak miałam. To było normalne u mnie. Po chwili poczułam jak ktoś mnie dotyka.
-Diana, wszystko ok? Hallo? Jest tam kto?
Spojrzałam na Michaela.
-Wybacz, zamyśliłam się. Jak bym znów nie odpowiadała możesz mi lekko przywalić. Wtedy się ocknę.
-Czy to coś poważnego?
-Ależ skądże,  chyba...
-Och, już się późno robi... może chcesz abym Cię odprowadził?
-Nie, nie musisz.
-Serio?
-Tak
Uśmiechnęłam się do Michaela i lekko go przytuliłam.
-Dziękuję za cały spędzony dzień.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
-Widzimy się jeszcze?
-Mogę przyjechać jutro po Ciebie, ok?
-Jasne.
Pocałowałam go lekko w policzek i poszłam dalej sama. Michael stał i wpatrywał się we mnie. Odwróciłam się i mu pomachałam. Po chwili oddaliłam się od niego bardziej. Musiałam isć przez taką jedną, nie lubianą przeze mnie uliczkę. Zawsze tam były żule i menele. Nienawidziłam tego...
Zauważyłam czarne auto, siedział tam... Alex! Wysiadł z auta, czuć było od niego alkohol.
-Cześć Diana, i jak tam randka z tym gównem?
-Spadaj...
-Uuu, nie przytulisz mnie?
-Wolałabym już się zabić.
Widziałam jak zebrani tam faceci gapili się na mnie. Słyszałam od nich obleśne teksty.
Żałowałam tego że byłam ubrana w sukienkę.
-Uuu, ale masz fajny tyłeczek...
-Spadaj ode mnie Alex!
Nic nie podziałało, zaczął mnie dotykać.
-Co Ty taka zimna? Ten Twój Cię rzucił? Czy może nawet z nim nie byłaś?
-Odczep się w końcu od Michaela! Weź się ogarnij, bo znów dostaniesz w swoje orzeszki.
-Tsaa... już się boję.
Wściekłam się ale i bałam się. Byłam sama... mogłam poprosić aby Michael mnie odprowadził. Jeszcze byłam w tym znienawidzonym miejscu przeze mnie.
-Ślicznotko, no proszę. Daj buziaka... inaczej dostaniesz za swoje.
Zaczęłam się bać. Alex popchał mnie na jakiś mur i zaczął się dobierać.
-Odczep się! Słyszysz?
-Nie, wiesz o tym że jesteś moja, no nie?
Zaczęłam płakać... to co przeżyłam było straszne... możecie się domyślić co mi zrobił...

Kiedy było już bardzo ciemno, leżałam sama, rozebrana i pobita. Nie miałam siły aby wstać... Było strasznie....












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz