Tłumacz-Translate

poniedziałek, 19 maja 2014

Część IV

Przybyliśmy na miejsce. Doznałam lekkiego szoku. Tam były wszystkie gwiazdy! Zauważyłam że Michael podchodzi do jakieś grupki mężczyzn nieco starszych od niego. Dowiedziałam się że to jego bracia. Skoro są tu jego bracia, to może i siostry także, no nie? Mało tego, był jeszcze jego ojciec, Joseph. Nic mi nie było wiadomo o jego rodzinie. Jednak kiedy byłam razem z Michaelem w basenie, widziałam że ma małe blizny. Domyśliłam się że w jego rodzinie mogła być przemoc. Tak czy inaczej, było mi niezmiernie miło zobaczyć inne gwiazdy. Większość ludzi myślało że jestem dziewczyną Michaela. To dość dziwne. Kiedy wybiła TA godzina, czyli 20:00, usiedliśmy wszyscy na wyznaczonych miejscach. Siedziałam oczywiście obok Michaela i obok jednego z jego braci. Miał na imię Randy. Był nieco młodszy od Michaela. Za nami siedział Joseph. Ciągle coś szeptał. Słyszałam że raz coś o mnie wspominał. W końcu skupiłam się na wstępie organizatorów. Opowiadali o gwiazdach, wspominali kto dołączył do grona światowych gwiazd... Było nawet miło. Pod koniec przemówień, był mały poczęstunek. Nic nie jadłam ani nie piłam. Nie byłam gwiazdą, więc te przywileje nie były dla mnie dostępne. Zauważyłam że na każdym kroku patrzy się na mnie Randy... Podszedł do mnie.
-Cześć, Ty jesteś Diana tak?
-Cześć, tak.
-Ja jestem Randy, brat Michaela. Słyszałem że pomogłaś mojemu bratu po tym wypadku.
-Owszem. Musiałam, to moja praca.
Zauważyłam że Randy patrzy na mój dekolt. Szczerze, sukienka nie miała ramiączek. Gdyby była trochę większa, odkrywała by mi lekko piersi. Zauważyłam że jego oczy skupiają się tam, gdzie nie powinny.
-Przepraszam, Randy ale czy możesz mi patrzeć w oczy niż na dekolt?
Nic nie odpowiedział, szturchnęłam go lekko. Teraz zrozumiał co się dzieje.
-A tak, wybacz. Zamyśliłem się.
Pokręciłam lekko głową. Czy każdemu facetowi tylko jedno w głowie? Najwyraźniej tak. Znaczy, nie wszystkim facetom. Michael nie myślał o tych rzeczach. Dzięki Bogu! Powracając do wydarzenia...
-Wybacz Randy ale muszę iść.
-Jasne, rozumiem,
Odeszłam od Randy'iego ponieważ Michael mnie wołał.
-Diana, czy nie obrazisz się jak powiem że jesteś moją przyjaciółką.
-Nie, a co? Dziennikarze czy ktoś inny nalega na zdradzenie kim dla Ciebie jestem?
-Dziennikarze też, ale i Joseph.
Zauważyłam na twarzy Michaela lekki strach.
-Michael, czy wszystko w porządku?
-Tak, jak w najlepszym.
Wiedziałam że kłamie. Jego oczy mówiły co innego.
-Skoro tak... to tak.
Uśmiechnęłam się. Michael podszedł do swojego ojca i opowiedział mu wszystko. Kiedy usiadłam na wolnym miejscu, większość braci Michaela wpatrywało się we mnie. Śmiali się i coś mówili. Nie słyszałam co, ale i tak mnie to nie obchodziło. Byłam lekko zmęczona, na szczęście ta impreza nie trwała długo. Kiedy był koniec, Michael chciał mnie odwieźć.
-Diana, mogę Cię odwieźć. Dziękuję że byłaś.
-Nie Michael. Dziękuję za wszystko, ale wolę się przejść.
-A mogę Cię odprowadzić? Proszę...
Zgodziłam się, i tak miałabym wyrzuty sumienia za to.
-No dobrze, to chodźmy.
Poszłam razem z Michaelem w stronę mojego domu. Śmialiśmy się bardzo. Kiedy się  bawiliśmy, zaczęło padać. Uciekałam przed deszczem, jednak Michael... zaczął tańczyć. Dosłownie.
-Michael, co ty wyrabiasz?
-No a co? Tańczę, jest późno. Może jakieś zombie będą?
Zaczęłam się śmiać. W pracy, opowiadali mi o czym jest jego teledysk.
-Ale tam nie padało...
-No i co z tego? Może podziała.
Zaczął tańczyć jak zombie z teledysku. Zbliżał się. Byliśmy cali mokrzy. Mimo tego świetnie się bawiliśmy.
-Chcę Cię o coś zapytać. Kogo lubisz bardziej? Mnie czy jednego z moich braci?
-Wiesz Mike, na dzień dzisiejszy nie mogę Ci odpowiedzieć na to pytanie. Nie znam was do końca...
W końcu doszliśmy do mojego domu. Było mi trochę głupio że Michael zrobił dla mnie tyle dobrego, a ja?
-Mike, jesteś cały mokry. Chodź do mnie. Wysuszę twoje ubrania. Możesz też zanocować jeśli chcesz.
-Diana, ja... nie mogę. Nie chcę się narzucać.
Spojrzałam na Michaela. Może to ja wyszłam na głupią?
Po chwili ciszy usłyszałam kichanie. Jedno... drugie... Michael zaczął kichać.
-Michael, na pewno? Twoje auto jest daleko. Ale ja Cię nie zmuszam.
Zamyślił się, po chwili zgodził się. Otworzyłam drzwi, zapaliłam światło i wpuściłam Michaela. Był cały zmarznięty.
-Zaraz dam Ci coś do ubrania. Poczekaj chwilę. Możesz się powoli zacząć rozbierać.
Poszłam szybko do pokoju i szukałam jakiś koszul. Miałam męskie. Nie myślcie sobie że mam faceta. Nie, poprostu czasami uwielbiam ubierać męskie koszule. Kiedy wybrałam koszule, wróciłam do Michaela. Podałam mu i wskazałam łazienkę gdzie mógłby wziąć ciepłą kąpiel i przebrać się. Ja zrobiłam nam obojgu herbatę i poszłam po pościel. Kiedy Michael wrócił wszystko było gotowe. Mógł już się położyć. Ja nadal byłam w 'proszku' Podałam mu herbaty i poszłam się do porządku wysuszyć. Kiedy wróciłam, Michael już spał. Zapatrzyłam się lekko na niego. Był jeszcze bardziej słodszy niż tam w szpitalu... Przykryłam go i poszłam do swojego łóżka. Życzyłam mu Miłej Nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz