Tłumacz-Translate

piątek, 20 czerwca 2014

Część XV

Kiedy w końcu dojechaliśmy do Disneylandu, było wielkie zamieszanie.
Fani Michaela chcieli za wszelką cenę przedostać się do swojego idola. Zaczęliśmy szybciej biec aby dostać się w bezpieczne miejsce. Zrozumiałam że On w ogóle nie ma prywatności, cóż sława ma także złe strony. Kiedy w końcu udało nam się dostać w bezpieczne miejsce czyli na wielki, piracki statek, który pływa po całym Disneylandzie, mogłam w pełni zobaczyć te miejsce. Widziałam charakterystyczny pałac, na żywo był jeszcze większy niż na zdjęciach. Wiele dużych, kolorowych karuzeli i kolei. Były także inne statki, łodzie dryfujące po Disneylendzie. Oczywiście nie obyło bez postaci z bajek Walta Disneya.
-Powiedź mi szczerze, Mike. Byłeś tu już kiedyś?-zapytałam go, nie ukrywając zachwycenia tymże miejscem.
-Owszem, byłem tutaj dwa lata temu. Bardzo mi się tu podoba. W tym miejscu nawet dorosły staje się dzieckiem. Nie ma tu człowieka, który nie umiał by się tu bawić. Nawet Ci najbardziej poważni.
-Właśnie to zauważyłam. Jest tu cudownie. Widząc te śmiejące się dzieci i rodziców w sercu jest aż lżej.
-To prawda, zawsze tak jest.
Cieszyłam się że mogę być w tym miejscu z najlepszym przyjacielem. Mimo iż groziła nam obojgu wielka afera w mediach, nie zwracaliśmy na to sprawy. Chcieliśmy się wszystkim cieszyć.
-Diana, chcę Ci coś powiedzieć. Pod wieczór chcę Cię zabrać na małą kolację. Mam nadzieję że się zgadzasz.
Spojrzałam na Michaela zaskoczona.
-Jasne, zgadzam się. Przecież i tak nie chcę siedzieć cały czas w hotelu. Chętnie się gdzieś z Tobą wybiorę.
-To dobrze, dziękuję.
Uśmiechnęłam się szeroko do niego a on do mnie. Jego uśmiech był zniewalająco piękny, tak samo jak on. Przez chwilę wpatrywałam się w niego i nie umiałam przestać się na niego wpatrywać. Kiedy nie patrzył na mnie, musiałam się uszczypnąć by oprzytomnieć.
-Diana, dziewczyno! Opanuj się! Chyba się w nim nie zakochałaś! Wybij to sobie z głowy! Nie masz u niego szans!-mówiłam w duchu i lekko przygryzałam się w język aby wybić sobie to z głowy. W końcu cały statek przepłynął przez Disneyland. Wysiedliśmy z łodzi i stanęliśmy na miękkiej, zielonej trawie. Czułam się trochę inaczej. Nie umiałam przestać zerkać od czasu do czasu na Michaela.
-Coś nie tak Diano?-spojrzał na mnie z troską.
-Wszystko w porządku.-odparłam, uśmiechając się lekko.
W tej chwili poczułam ciężką, dużą rękawicę. Odwróciłam się i ujrzałam... Myszkę Miki. Obok niego stała Minnie, jego narzeczona.
Mike podszedł do nich i przytulił.
-Diana, chodź. Będzie wspólne photo.-zachęcał mnie, aby podeszła bliżej
Zaśmiałam się i podeszłam. Zauważyłam fotografa z dużym aparatem. Minnie oraz Miki objęli nas. Mnie Minnie a Michaela Miki. Zdjęcie było dość śmieszne. Fotograf zażyczył sobie drugiego zdjęcia, tym razem mojego i Michaela. Chciał abyśmy stanęli w pewnym miejscu. Jak się później okazało, dość trafnym.
Mike lekko mnie objął, stając za mną i uśmiechał się. Czułam jego ciepłe dłonie na swoim brzuchu. Fotograf kiedy zrobił fotkę, uśmiechnął się i wręczył ją Michaelowi razem z pierwszą.
-Mogę je zobaczyć?
-Później, teraz idziemy do małej kafejki.
Zaskoczyła mnie odpowiedź Mika, ale zauważyłam na jego twarzy niewinny uśmiech. Poszliśmy do kafejki.
Szyld tej kafejki miał formę kolorowej filiżanki ze słomkami a na słomkach były uśmiechnięte dzieci z postaciami z bajek.
Weszliśmy tam i usiedliśmy w wolnym miejscu, który był bardziej w głąb kafejki. Wzięliśmy Menu i zaczęliśmy czytać co tu jest dobrego. Kelnerka podeszła do nas i miło się uśmiechnęła. Mówiła po francusku, ale i tak rozumieliśmy ją doskonale.
-Witam, co dla państwa?
Mike spojrzał na nią i zamknął Menu.
-Dzień Dobry, ja poproszę lody w pucharku o smaku czekoladowym, truskawkowym i miętowym. Może być z posypką.
Zaskoczyło mnie to co wybrał Michael. Kelnerka zapisywała to wszystko uśmiechając się szeroko. Spojrzała na mnie.
-A dla Pani?-zapytała, przewracając kartkę w malutkim notesiku.
-Poproszę lody o smaku czekoladowym.
-Rozumiem, coś jeszcze dla państwa?
Spojrzałam na mojego przyjaciela, on na mnie. Na nic więcej się nie zapowiadało, odrzekliśmy że nie a kelnerka wręczyła nam paragon.
-Wow, tylko tyle wzięłaś?
-Tak, wolę być skromna, ale nie przejmuj się. U mnie to normalne.
Mike aż się lekko zawstydził i oboje czekaliśmy na lody. Po chwili kelnerka przyszła i wręczyła nam pyszne lody.
Jadłam w spokoju i wpatrywałam się w Michaela, który próbował się dobrać do lodów truskawkowych, ponieważ one miały więcej posypki. Czasami zastanawiałam się czy nie siedzę przy jakimś dziecku.
Kiedy się dorwał krzyknął dość głośno i entuzjazmicznie. Zaczął pałaszować ze smakiem swoje lody.
Po jakimś czasie oboje zjedliśmy lody i zapłaciliśmy za wszystko. Wyszliśmy z kafejki i zaczęliśmy chodzić po Disneyalndzie zachwycając się tym miejscem.
Usiedliśmy na małym murku. Przypomniało mi się że Mike miał mi pokazać zdjęcia.
-Mike, mogę zobaczyć zdjęcia?
-Tak-zaczął wyciągać z koperty nasze zdjęcia.
W końcu mogłam je ujrzeć. Zachwyciły mnie, szczególnie drugie. Oboje staliśmy w tle serca, które utworzyło się z szyi zakochanych łabędzi. Gdyby komuś to zdjęcie pokazać, można było by powiedzieć że jesteśmy zakochaną parą. Cóż, niespodzianki nas zaskakiwały. Po chwili Mike spojrzał na mnie.
-Ładne, prawda?
-Owszem, bardzo mi się podobają.
Po chwili ujrzałam obok siebie małego, pluszowego misia ze złotą kokardką i napisem "Dla Ciebie".
Chwyciłam go w swoje ręce i spojrzałam na Michaela. On tylko uśmiechnął się szeroko, pokazując swoje białe zęby.
-Mike, to dla mnie?
Pokiwał głową i lekko mnie pocałował w policzek.
Cóż, wieczór już się zbliżał. Czyżby to był początek czegoś niezapomnianego?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz