Tłumacz-Translate

sobota, 28 lutego 2015

Część XXV

Kolejna część. 
Trochę to przyśpieszyłam, bo gdybym wlokła jedno i to samo... było by nudne, prawda? 
Tak więc uznałam, że lepiej będzie to trochę przyśpieszyć. 
Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Z góry przepraszam za wszelkie błędy. Nie miejcie mi tego za złe :c 
Enjoy!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
     Mijały lata...

Ryan rósł na dzielnego chłopca, pragnącego poznać wspaniały, pełen niespodzianek świat oraz nauczyć się tego, co robi jego tatuś, jego wielki bohater.

Przez ten długi czas wiele rzeczy się także zmieniło.

W pięknym, zimowym miesiącu odbył się nasz upragniony ślub, mój i Michaela.

Było tak magicznie, że sama nawet nie wyobrażałam do czego zdolny jest Michael.

Oczywiście media i te śmieciowe brukowce uznali, że nasz ślub to czysta fikcja.
Że tu nie ma krzty miłości... nic, zero!
Denerwowało nas to strasznie, ale Mike obiecał, że w pewnym momencie oboje wystąpimy w jakimś wywiadzie i im wszystko wytłumaczymy...

Niestety, musiałam również pogodzić się z faktem iż Alex wyszedł z więzienia.

Słysząc tą wiadomość od jednej z pielęgniarek, czułam strach.
Bałam się, że kiedyś może zaczepić mnie i kazać spotkać się z nim.
Nie chciałam, aby Ryan wiedział kim jest jego prawdziwy ojciec.
Na nieszczęście, Ryan odziedziczył po Alexie niebieskie oczy, a ja i Michael mamy brązowe. Dobrze, że prasa się jeszcze tego nie przyczepiła...
 
 Był jeszcze inny smutny fakt. Niespodziewana przerwa w wydaniu płyty z powodu małego nieporozumienia z wytwórnią ( płyta została wydana rok później tj. 1987 r. ) ...

     Jednak jedna rzecz nie uległa zmianie.

Michael nadal był niekwestionowanym Królem Popu.

Niestety, także fala krytyki czasem dawała mu w kość, przez co oboje cierpieliśmy.

   Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego ludzie wierzą w te plotki, które mówią, że Mike się wybielił

  To wcale nieprawda!

Chorował na pewną chorobę, która sprawiła, że Mike ma jaśniejszą skórę o kilka odcieni - Bielactwo Nabyte.

Czy nastąpi kiedyś dzień, kiedy ludzie przestaną wierzyć w te wszystkie kłamstwa?

    Pewnego dnia, Michael po wielu ciężkich tygodniach ćwiczeń w końcu występował w  teledysku, który nosił nazwę Bad.

    Kiedy ujrzałam strój mojego męża, moja mina musiała wyglądać dość komicznie, ponieważ byłam w lekkim szoku. ( Wiem to od Karen Faye [ makijażystka Michaela ] oraz Michaela Busha [ kostiumograf ] )

 Jego cały strój miał czarny, złowrogi kolor. Jedynie po bokach spodni biegły czerwone, długie paski.

     Kurtka, spodnie, pasek i buty posiadały wiele sprzączek, co przy ruchu wydawały charakterystyczny dźwięk.

 Jeśli była krótka przerwa, dało się usłyszeć w którym kierunku Michael idzie.

Był to duży plus, bo Michael często się gdzieś ukrywał, bawiąc się z Ryanem ( i nie tylko ) w chowanego. Łatwo było go wtedy znaleźć.

Cała 'akcja' działa się w metrze, który w tym dniu zawieszono, by móc w spokoju kręcić teledysk.

     Ryan, który miał już 3 latka, siedział grzecznie na moich kolanach i z ciekawością obserwował jak jego tata tańczy i śpiewa.

Nie raz chciał aż pobiec do niego, by towarzyszyć mu w tańcu.

Kiedy zabrzmiały pierwsze takty muzyki, moje serce przyśpieszyło.

Mike zaczął tańczyć tak świetnie i energicznie, że czasem operatorzy kamer nie nadążali go 'łapać'.

Tancerze, którzy tańczyli jego u boku, byli tak dobrze z nim zgrani, że wyglądało to tak, jakby wszyscy nadawali na tych samych falach.

Byli cały czas poważni, ich miny wyglądały na 'złe'.

Do pewnego momentu...

 Ryan, któremu znudziło się cały czas siedzenie na kolanach swojej mamy, wstał i próbował naśladować kroki Michaela.

Kiedy większość ekipy z zaciekawieniem wpatrywała się malca , ten zląkł się i pobiegł do taty.

Przytulił się do jego nogi, a wszyscy wybuchli śmiechem.

Nawet reżyser, który się wszystkiemu przypatrywał, nie krył uśmiechu na twarzy.

- Zróbmy sobie przerwę, ok?- stwierdził Mike, kiedy przestawaliśmy się już śmiać.

    Ryan był zmieszany. Nie rozumiał z czego się wszyscy śmiali. Dla niego była to normalna rzecz.

 W końcu jego tatuś wziął go na ręce i z uśmiechem cmoknął synka w policzek, a ten wtulił się w jego ramiona.

Wstałam i podałam Michaelowi jego kubek z sokiem pomarańczowym, który wprost uwielbiał.

Napił się i nadal trzymając Ryana na rękach, pocałował mnie delikatnie w usta, starając się zrobić to szybko, aby nikt tego nie zobaczył.

- Tatusiu... dlugo jesce tu będziemy? - szepnął cicho Ryan, tuląc się do swojego bohatera.

- Nie, jeszcze chwilka i wrócimy do domu. A po potem obejrzymy w domu film, zgoda?

- Tak, tak!!  - rzekł mały i z satysfakcją zaklaskał, ponieważ zawsze to on wybiera filmy, najczęściej
bajki Disneya.

Zaczęłam się cicho śmiać, bo wiedziałam że teraz mały ciągle będzie się pytał, kiedy wrócimy do domu.

- Skoro jest już ustalone, to żeby tata zdążył, musimy mu pozwolić dokończyć pracę, prawda Ryan? - zapytałam, poprawiając mu włosy.

Syn zgodził się, a po chwili  Mike i reszta tancerzy powrócili do pracy.

   Niestety, praca się trochę przedłużyła, bo skończyli dopiero po 19:00, a Ryan znudzony wszystkim zasnął na moich kolanach.

  Kiedy wszystko było gotowe, niektóre rzeczy poprawione, mogłam w końcu odetchnąć z ulgą.

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i podziękowaliśmy za współpracę, która była doskonała.

Zmęczeni całym dniem, wsiedliśmy do prywatnego auta i w spokoju wyruszyliśmy do domu.

Michael oparł swoją głowę o moje ramię, chwycił moją dłoń i wpatrywał się w Ryana, jak śpi.

Po chwili i on zasnął, cicho chrapiąc.

Moi dwaj bohaterowie usnęli i smacznie spali, a ja spoglądałam na nich od czasu do czasu, uważając aby się nie zaśmiać.

Po chwili szofer dał znak, że można już wysiąść, ale kiedy spojrzał na nas, uśmiechnął się szeroko i cicho zaśmiał.

Spojrzałam na Michaela i lekko go szturchnęłam.

- Wstawaj, już jesteśmy na miejscu. Mike...

- Yhym...jeszcze 5 minut- odpowiedział zaspanym głosem.

- Ja Cię na ręce brać nie będę. Wstawaj. Proszę...

Kiedy moje błagania nie skutkowały, nachyliłam się lekko i pocałowałam go w usta, by w końcu się obudził. Otworzył oczy i zaśmiał się cicho.

- I oto chodzi. Dobra, już wysiadamy.

Aha! Czyli to był jego podstęp! Oj dostanie za swoje...

Wysiedliśmy z auta i weszliśmy w końcu do domu. Poszłam położyć mojego małego księcia do swojego łóżka, by mógł dalej spać. Mike usiadł na kanapie i zaczął coś kreślić w swoim notesie.

- Co robisz? - zapytałam, wracając i siadając obok męża.

- Sprawdzam, co mnie jeszcze czeka. No tak, za kilka dni jakiś casting. Potem jeszcze coś... o rany, chyba się nie wyrobię.

Spojrzałam na jego notes i zauważyłam nazwisko pewnej dziewczyny.

- Kim jest ta Tatiana?

- Jakaś modelka i tancerka. Jakiś facet mi ją polecił, bo nie wiedziałem z kim mam grać w The Way
You Make Me Feel -  westchnął, kładząc się na kanapie i dając swoją głowę na moich kolanach. - A czemu pytasz?

- Też pytanie. Chcę się dowiedzieć. Bo wiesz, słyszałam, że w tym teledysku macie się pocałować.

- Słucham?! - krzyknął Mike zaskoczony. - Nie! Znaczy... było to w planach, ale uznałem że lepiej będzie, kiedy się jedynie przytulimy. Wiesz, że wstydzę się całować w teledyskach.

- Tak. Wiem. - zaśmiałam się cicho, delikatnie nachylając się - Ale prywatnie, to jesteś bardzo odważny.

Mike zaśmiał się cicho i pocałował mnie w usta, tak by to udowodnić.

- Tak. Bo jestem wtedy z Tobą. Poza tym, jesteś moją żoną, więc... chyba mogę to robić, no nie?

Chciałam ponowić czyn Michaela, ale usłyszałam kroki. Był to Ryan, który schodził po schodach, trzymając w rękach swój mały, niebiesko-czerwony kocyk.

Mike spojrzał na Ryana i usiadł na kanapie, będąc nieco skrępowany.

- Wyspałeś się? - zapytałam syna, śmiejąc się cicho z Michaela.

- Tak. Mamusiu... obejrzymy jakiś film? Tatuś nam obiecał.

Szturchnęłam lekko Michaela, a ten wstał i z uśmiechem odparł.

- Obiecałem, więc słowa dotrzymam. Możesz pójść z mamą wybrać film, a ja za ten czas przygotuję wszystko.

Kiedy było już wszystko ustalone, poszłam z Ryanem wybrać film. Chłopiec z czystą radością przeglądał okładki filmów. Ponieważ nie umiał jeszcze czytać,  sugerował się kolorem i znajomymi
mu znakami, aż krzyknął, kiedy znalazł to czego szukał.

- Ten film! Ten film! - skakał radośnie, wskazując palcem na opakowanie.

Sięgnęłam po niego, widząc na okładce słonia mającego na głowie turecki kapelusz. Nad nim były jaskrawe kolory liter, mówiące tytuł filmu.

- " Słoń Benjamin i Małpka Mumu? " - zapytałam, zerkając na syna.

- Tak! Wujek Tito mi go dał, kiedy byłem u niego.

Zaśmiałam się cicho, przypominając sobie moment, kiedy to Tito dał pod opiekę Michaela swoich synów.

- W takim razie wracamy do taty. Ciekawe, co też wymyślił.

Ryan pobiegł prędko, do salonu, a kiedy i ja tam doszłam, ujrzałam przed sobą rozłożony, brązowy, duży koc, kilka poduszek, małe przekąski oraz Michaela i Ryana leżącego obok siebie.

- Mamo! Chodź! Czekamy tylko na Ciebie! - krzyknął radośnie malec, okrywając się swoim ulubionym kocem.

Włożyłam kasetę do odtwarzacza i ulokowałam się obok Ryana, spoglądając na uśmiechniętą twarz Michaela.

Po chwili na ekranie telewizora ukazała się postać animowanego słonia, który musiał pomóc swojej przyjaciółce, małpce Mumu znaleźć banany. Od czasu do czasu zerkałam na syna, widząc jego zaciekawioną twarz.

Kiedy bajka dobiegła końca, syn prosił o kolejną.

Tym razem to Michael postanowił pójść z nim i pomóc wybrać mu film. Kiedy wrócili, ku mojemu zdziwieniu nie widziałam żadnej bajki, lecz albumy ze zdjęciami.

- Chciałem zobaczyć, jak kiedyś wyglądałaś mamo. - odparł radośnie malec, siadając obok mnie i otwierając pierwszy album. Były tam zdjęcia moje, Michaela... oraz małego Ryana.

Kiedy po ponad godzinie zostały obejrzane i omówione dwa albumy, synowi chciało się spać.

Mike wziął go na ręce i zaniósł do pokoju, tak aby malec mógł w spokoju zasnąć.

Ja natomiast zajęłam się sprzątaniem to co zostawiliśmy. Kiedy składałam koc, niespodziewanie Michael objął mnie i delikatnie pocałował w szyję.

- Dziękuję. Dziękuję, że mogę być z Wami szczęśliwy. Kocham Was.

- My Ciebie również, Michael. - zaśmiałam się cicho, czując delikatne łaskotki, kiedy Mike składał pocałunki na mojej szyi.

Po chwili przestał, oznajmując mi, że idzie się umyć. Kiedy sama szykowałam się do snu, Michael wrócił do sypialni i zerknął przez okno na gwieździste niebo.

Wróciłam, zastając go leżącego już w łóżku.

Położyłam się obok niego, a on delikatnie nachylił się i złożył pocałunek na moich ustach.

- Hmm... Chyba nie zamierzasz mnie zjeść, co? Ciągle mnie całujesz i powoli zaczynam się bać, jakie ty masz zamiary. - zażartowałam, widząc w jego oczach pewną radość.

- Wiesz, że bardzo cię kocham. Nie pozwolę, aby ktoś Ciebie czy Ryana zranił. - mówiąc to ponowił czyn, tym razem  namiętniej.

Powoli składał pocałunki również na mojej szyi, dekolcie...

Słyszałam jego spokojny oddech. Z czasem razem robiło nam się gorąco.

Nie przestając mnie całować, jedną dłonią chwycił moją i przyłożył sobie do swojej umięśnionej klatki piersiowej. Czułam, jak delikatnie się uśmiecha. Kiedy w końcu spojrzał mi w oczy, lekko
przygryzł sobie wargę. Dotknął ostrożnie ramiączka od mojej koszuli nocnej.

Teraz nie był pewny swoich czynów.

- Coś się stało? - zapytałam, widząc jego niepewny wyraz twarzy.

- Chcesz tego? Ja... ja nie chcę naciskać, na coś, na co ty nie masz ochoty. - odparł, na co ja westchnęłam cicho i ostrożnie powaliłam go na plecy.

- Gdybym tego nie chciała, dawno bym już spała, głuptasie. - zaśmiałam się i pocałowałam go lekko w usta, schodząc w dół, tak aby zatrzymać się na jego piersi.

Westchnął słodko, a po chwili ostrożnie przejechał dłonią po mojej talii, na co poczułam przyjemny dreszcz.

Tej wspaniałej nocy nie zapomnę do końca życia.

1 komentarz:

  1. Dzień dobry :)
    Ooo Rayan jest takim uroczym dzieckiem ^^
    Michael i Diana tworzą tak kochającą parę, i szczęśliwą rodzinę :)
    Ojciec Rayana wyszedł z wiezienia? Czemu mam przeczucie, że od tu sporo zamiesza? .-.
    Rozdział wspaniała :)
    Życzę weny i pozdrawiam c:
    The Smile

    OdpowiedzUsuń